Przy lubskim zamku znajdowało się jezioro. Było ono bardzo duże i obejmowało prawie cały teren między górą zamkową a górą ratuszową z jednej strony a wzgórzem Krooatów z drugiej strony. W zamku tym mieszkał książę z piękną córką.
Poślubić księżniczkę zapragnął czarodziej Lubski i po odmowie księcia zatopił zamek z wszystkimi jego mieszkańcami. Jednak księżniczka mogła corocznie wynurzać się z głębin na krótki czas ale pod postacią lilii wodnej. Zdjęcie z niej zaklęcia można było dokonać raz na 100 lat w dzień św. Jana. W tym celu zamek należało opasać łańcuchem z czarodziejskich nici i podnieść w górę.
To wszystko należało zrobić w czasie od wschodu słońca do południa. W przeciwnym wypadku łańcuch przerywał się i zamek pogrążał się znowu na 100 lat w głębinie, razem z nieszczęśliwym wybawcą. Do dziś dnia w pozostałościach po tym jeziorze w ciche letnie wieczory można usłyszeć dźwięk dzwonów poruszanych łagodnie przez fale.