Pewnego razu książę Lubicz – władca Lubska i okolic – odpoczywał, rozmyślając nad rzeką Lubsza. Było gorąco, nagle spostrzegł postać ni to człowieka ni ryby, wynurzającą się z wody. Okazało się, że był to król odrzańskich wód, który przybył tu w celu wprowadzenia lepszego porządku. Obaj, jako równi sobie, zapoznali się i książę Lubicz zaprosił gościa na kolację.
Ten po wyjściu z wody stracił łuski i stał się normalnym człowiekiem. Zaprzyjaźnili się ze sobą szybko. Książę Lubicz zwierzył się koledze ze swego zmartwienia.
Otóż w domu jego było brak szczebiotu dziecka, które cieszyłoby jego i żonę. Duch wód, oznajmił że zna przyczynę. Sprawiła to wiedźma berta. Nie udało się jej poślubić polskiego rycerza i teraz się mści. Duch zaprosił Lubicza do siebie, bowiem u niego była potężna wróżka, która mogła by pomóc w kłopocie. Tak się stało. Dała ona księciu nasiona czarodziejskiego ziela, którym miał obsadzić dookoła zamek. Stanowiłoby to obronę przed czarami. Książę Lubicz wypełnił polecenie. Minął rok i wielka radość zapanowała na dworze książęcym. Urodziła się bowiem upragniona córka. Radość była tak wielka, że zapomniano o zaczarowanym żywopłocie. W końcu roślina zwiędła i zmarniała.
Tego samego dnia Lubomiła – tak nazywała się dziewczynka – zmieniła się w murzynkę. Książę na próżno szukał pomocy u ducha wód. Nie mógł go przywołać. W końcu przyzwyczajono się do czarnej skóry Lubomiły. Nowe nieszczęście spotkało ja w dniu 15-tych urodzin. Ciężko zachorowała. Przed oczami miała wciąż jakąś brzydką kobietę. Dziewczynka umarła. Życzeniem jej było, by ojciec znó zasiał wokół zamku cudowne, zielone roślinki.
Z chwilą śmierci Lubomiły w Lubsku zapanowała żałoba. Na pogrzebie była jakaś nieznana, stara kobieta, która powiedziała księciu, że duch wód nie żyje. Już w nocy, okazało się to kłamstwem. Duch wysłał po Lubicza swego wysłannika – wodnika. Książę spotkał się znowu z potężną wróżką. Powiedziała mu ona, że widzianą kobieta była Berta. Oświadczyła również, że można jeszcze uratować Lubomiłę. Po powrocie do zamku książę Lubicz ogłosił apel do wszystkich mężczyzn. Przekazał im, że jego córka żyje. Umarła tylko pozorną śmiercią. Wraca do życia między 12.00 a 1.00 w nocy. Wtedy można zdjąć z niej czar. Jednakże uczynić to może tylko prawy i odważny człowiek. Kto stchórzy – zginie. W nagrodę książę obiecał rękę księżniczki. Zaczęli napływać ochotnicy. Jednak każdego znajdowano rano z odciętą głową. W końcu zabrakło chętnych a książę czekał na tego jednego, odważnego. W tym samym czasie w chatce nad jeziorem młodzieniec imieniem Zbigniew otrzymał od umierającego dziadka miecz, którym można pokonać wszelkie zło. Zbigniew wyjechał tego samego dnia z domu. Wieczorem zatrzymał się w chacie i tam dowiedział się o tragedii księcia Lubicza. Pod wpływem opowieści zdecydował się pokonać potwora. Między dwunasta a pierwszą stoczył z nim walke. Okazało się, że była nim zaklęta berta.
Zbigniew uratował Lubomiłe i przyprowadził ja do zamku. Całe Lubsko się radowało. Jednakże Zbigniew, nie chcąc przyjąć zapłaty za wybawienie dziewczyny, uciekł w nocy. Książę Lubicz był bardzo zły. Udał się więc do wróżki. Ta powiedziała mu, że słusznie się niepokoi, bowiem Zbigniew nie zabił Berty a tylko ja zranił. Przybywszy do zamku zalecił podróż na południe. Nikt nie znał jej celu. W pewnej chwili książę dostrzegł dąb o wyschniętym pniu, pełnym dziupli i nor. Trzynaście kroków od drzewa zaczęto kopać. Im głębszy był dół, tym drzewo zaczęło się bardziej zielenic. W końcu z dołu trysnęła woda. W tej cudownej wodzie umyto Lubomiłę. Stała się znów białą dziewczynka. Urok został zdjęty. Berta zginęła. Z wytryskającej z dołu wody powstała rzeka. Ogromna radość zapanowała w Lubsku. Lubomiła jednak wciąż była zatroskana i wspominała ciągle Zbigniewa. Nie wiadomo jednak czy jeszcze go zobaczyła.